O samotności


Autor: samasobiepozytywnie
Tagi: samotność sama  
14 kwietnia 2016, 09:07


Wczoraj, kiedy twoje imię 

ktoś wymówił przy mnie głośno, 
tak mi było, jakby róża 
przez otwarte wpadła okno. 

Dziś, kiedy jesteśmy razem, 
odwróciłam twarz ku ścianie. 
Róża? Jak wygląda róża? 
Czy to kwiat? A może kamień?

Wisława Szymborska ‘Nic dwa razy’

 

Moja praca niesie ze sobą konieczność podróżowania. Wyjazdy dalekie i bliskie, krótkie i takie trochę dłuższe obejmujące weekend.

Kiedy poznałam swojego przyszłego męża potrafił dojechać do mnie wszędzie tylko po to, żeby mnie przytulić, porozmawiać, spędzić razem czas. Mógł to być Londyn na weekend, kilka dni w Dubaju czy przyjazd samochodem do Wiednia, żeby podrzucić mnie na kolejne wyznaczone spotkanie w Budapeszcie…

Teraz jest mu za daleko przejść z kuchni do salonu, żeby usiąść razem na sofie i porozmawiać. Moja osoba go denerwuje, zniechęca, powoduje, że chce uciekać z domu. W domu trzymają go dzieci. A ja coraz bardziej się zapadam i znikam.

Ostatnio wyjechał na kilka dni w delegację. Wczoraj podczas jego nieobecności przyjechał do nas brat męża. Poszliśmy z dziećmi do pijalni czekolady. Już dawno się tak nie śmiałam. To nie trzeba kogoś kochać ani być z kimś w związku, żeby móc spędzić razem kilka miłych chwil. Wystarczy drugi człowiek, którego interesuje ‘co u Ciebie słychać’, kto poświęci ci trochę uwagi, zauważy, że jesteś.


Od 10 miesięcy proszę męża o rozmowę, jakąkolwiek. Niestety nie było mu po drodze i zawsze ‘coś wypada’.  Trochę czasu mi zajęło, żeby zrozumieć, że ta rozmowa nigdy się nie odbędzie.


Nie mogę i nie chcę się wyprowadzić bo wiem jak ważne jest mieszkanie z tatą dla dzieci. Nie mogę im tego zrobić więc trwam. Żal mi tylko wszystkich tych dni, które marnujemy nie spędzając czasu razem. Mam wrażenie, że życie ucieka mi przez palce.


Pocieszam się tym,  że człowiek z natury nie tkwi w jednym miejscu. Przechodzi gorsze i lepsze chwile. Skoro teraz tak długo jest źle to przecież musi być kiedyś lepiej!!!!


Przecież wczorajszy dzień był dobry i pozytywny! Mój starszy syn prosił o włączenie wesołej muzyki i tańczyliśmy do upadłego! To było dobre! To było pozytywne! I dla takich chwil warto żyć! I tego się trzymamy...


14 kwietnia 2016
Ja tak trwałam 5 lat. Powiedziałam dość, wnoszę sprawę o rozwód i wtedy mój mąż się "obudził", nie jesteśmy tacy szczęśliwi jak kiedyś, ale rozmawiamy, spędzamy razem czas i od roku budujemy naszą relację na nowo. Dzieci też na tym korzystają. Nie trać wiary! Trzymam kciuki za was bo doskonale wiem przez co przechodzisz. Powodzenia!

Dodaj komentarz