Archiwum wrzesień 2016


Sama NIEpozytywnie
Autor: samasobiepozytywnie
Tagi: sama rozwód samotnosc  
06 września 2016, 14:17

 

 

Ktoś kiedyś powiedział, że przeżycia towarzyszące rozwodowi można porównać do tych odczuwanych kiedy umiera ktoś bliski. Te uczucia są bardzo silne i skrajne.  

Kiedyś jako szczęśliwej mężatce takie stwierdzenie wydawało się dość przesadzone.

Teraz z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że zgadzam się z tą teorią. Ten Człowiek, który był mi tak bliski już nie istnieje, nie ma go. Jest ktoś inny, kto patrzy na mnie nieprzychylnie, bez uczucia i bez zrozumienia. Nie mogę przyjść z żadną troską czy problemem, nie mogę nic „obgadać”. Człowiek uświadamia sobie, że jakkolwiek by się nie starał to przeszłość nie wróci. Jest w tym coś nieodwracalnego i upiornego zarazem.

 

Zdaję sobie sprawę, że to co piszę jest bardzo NIEoptymistyczne i NIEpozytywne. Ba, to jest wręcz depresyjne!

 

Ale ja wiem i czuję, że muszę przejść ‘okres żałoby’. Pogodzić się z odejściem Miłości. Pozwolić sobie na łzy, czytanie smutnych wierszy, leżenie na podłodze bez ruchu, chodzenie bez makijażu i bez zwracania uwagi na własny wygląd. Kto powiedział, że to jest złe?

 

W takich chwilach przypomina mi się scena z filmu ‘Nigdy w życiu’ kiedy zapłakana Judyta mówi ‘Jestem porzuconą kobietą!’. Bardzo banalne. Bardzo prawdziwe. Bardzo powszechne.

 

Wystarczająco muszę udawać na co dzień, że wszystko u mnie w porządku. Uśmiechać się w pracy i odpowiadać ‘wszystko u mnie dobrze!’. Mój organizm nie radzi sobie z tym dość dobrze. Pojawiło się jakieś psychiczne wyczerpanie. Bez względu na to ile bym nie spała nie mogę odpocząć. Wynajduję coraz to nowe wyzwania, żeby zagłuszyć swoje własne myśli, a jedyne co mi się marzy to zostać cały tydzień w łóżku, jeść pizzę, pić colę i oglądać najbardziej banalne filmy, które mnie rozśmieszają.

 

Umrzeć - tego się nie robi kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.

Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.

Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
O żadnych skoków pisków na początek.

/Wisława Szymborska/ 

Buduję fundament
Autor: samasobiepozytywnie
Tagi: rozstanie nowe zycie  
05 września 2016, 16:55

 

 

Co dla jednych jest podłogą, to dla innych jest sufitem.

/”Granica” Zofia Nałkowska/

 

Ten cytat za mną chodzi od liceum. Odnosiłam go do wielu sytuacji. Oczywiście najbardziej uderzały mnie różnice między ludźmi w postrzeganiu świata ze względu na ich sytuację rodzinną, zdrowotną czy materialną. Człowiek, który stracił nogi marzył będzie o przejściu kilku kroków, natomiast lekkoatleta załamie się i wpadnie w depresję z powodu gorszego wyniku w biegu na 100 m.

Trzeba szanować uczucia innych bo to co dla nas jest niechcianym minimum dla kogoś obok nas może być niemożliwym szczytem marzeń.  

Z wiekiem, wciąż ucząc się relacji międzyludzkich, widzę jak wiele innych znaczeń niesie w sobie to zdanie. Można to analizować wraz z powiedzeniem ‘apetyt rośnie w miarę jedzenia’ i tym jak nasze punkty odniesienia zmieniają się wraz z rozwojem w każdej z dziedzin życia.

Dla niektórych zawsze pozostaniemy tacy sami bez względu na to jak mocno się rozwinęliśmy. Zobaczysz to w oczach sąsiadki obok domu rodziców, z którą widujesz się raz na kilka lat. Czy przypadkiem dla Ciebie ona również nie stoi w miejscu? Ciągle ta sama fryzura, ciągle ta sama ławka przed domem. „Ależ jej życie musi być nudne”... Czy na pewno tak jest?

Zaczynam rozumieć jak ważne jest rozumienie siebie samego, a w końcu, jak już stanie się twarzą w twarz z tym co wypieramy, wypicie bruderszafta z najgorszymi cechami ukrytymi w zakamarkach naszego charakteru. Jak to zrobimy może być tylko lepiej bo możemy zacząć wykorzystywać je w dobrych celach.

Każda wada w jednej sytuacji może okazać się zaletą w innej. 

Moje rozumienie siebie samej jest sufitem dla tego co było jeszcze kilka lat temu. Coś mi mówi, że nie pozostanie tak na długo i już wkrótce wybuduję kolejne piętro.  

Nie mogę się doczekać!