Najnowsze wpisy, strona 1


‘Mężczyzna, który zapomniał o swojej...
Autor: samasobiepozytywnie
Tagi: małżenstwo  
15 kwietnia 2016, 12:57

Jakiś czas temu przeczytałam książkę ‘Mężczyzna, który zapomniał o swojej żonie’.

Autor John O'Farrell.  

Nie znajdziesz w tej książce porywającej akcji ani przeplatających się wątków. Bardzo odradzam wersję audiobook'a. 

W niektórych momentach szczególnie na początku trzeba się trochę zmuszać do czytania ale bardzo się cieszę się, że przeczytałam całość. To jedna z tych historii, niepozorna, niby zwyczajna a zapada w pamięć i daje całkiem nowe spojrzenie na nasze życie i związek. 

Opis książki, który ma Cię zachęcić do lektury brzmi tak:

‘Wielu mężów zapomina o różnych sprawach: zapominają o tym, że ich żona miała tego ranka ważne spotkanie, zapominają odebrać pranie, a niektórzy zapominają nawet o rocznicy ślubu. Vaughan natomiast zapomniał, że w ogóle ma żonę. Jej imię, jej twarz, ich wspólna historia, wszystko, co kiedykolwiek mu powiedziała i cokolwiek on powiedziałem do niej –zniknęło, w tajemniczy sposób wymazane w jednym, katastrofalnym momencie utraty pamięci. Gdy odkrył ją na nowo, dowiedział się, że właśnie się rozwodzą.
Mężczyzna, który zapomniał o swojej żonie to zabawna, poruszająca i chwytająca za serce historia mężczyzny, który zrobi wszystko, żeby cofnąć czas i dostać od losu ostatnią szansę.’

 

Jestem pewna, że wiele wspaniałych par , gdyby tylko udało im się spojrzeć na siebie jeszcze raz z dystansu, nie przez pryzmat krzywd i w złości wypowiedzianych słów, nie rozstałoby się. 

Czy można zakochać się w sobie od nowa? 

 

Na Jego miejscu
Autor: samasobiepozytywnie
15 kwietnia 2016, 12:40

Czasem człowiek popełnia zbrodnię, a nie wie nawet, że robi coś złego. 

John Steinbeck

 

A może mój mąż też pisze swojego bloga? Może czuje się tak samo samotny i zagubiony jak ja?

Tak – zranił mnie wielokrotnie ale przecież ja też musiałam ranić jego. Może jest wrażliwszy niż ja i miał po prostu dość? Zamiast krzyczeć czy wszczynać kłótnie zamknął się w sobie i zaczął znikać?

Żyjemy obok siebie tak blisko a zarazem tak niewyobrażalnie daleko...

Otwarty umysł
Autor: samasobiepozytywnie
14 kwietnia 2016, 14:56

 

Everyone needs a friend that will call and say ‘get dressed fucker, we’re going on an adventure’.

Autor nieznany

 

Przeczytałam książkę 'Wszystko da się naprawić' napisaną przez prof. Zbigniewa Lwa-Starowicza. Lektura interesująca, którą dobrze i szybko się czyta. Po skończeniu nie byłam przekonana czy moje małżeństwo da się jeszcze uratować ale wiedziałam jedno: trafiło mi się w życiu coś czego istnienie nawet sam Autor poddaje w wątpliwość – dostałam od życia niespotykaną Przyjaźń bardzo nietuzinkowej kobiety. Moja Przyjaciółka to człowiek, który wysłucha ale nie osądza i nie daje rad a jednak po rozmowie zostawia pozytywne uczucie i wiarę, że może dzisiaj tej ściany nie przebijemy ALE pewnego dnia znowu będzie wszystko dobrze. To czy wszystko będzie dobrze z tym człowiekiem czy w tym małżenstwie to już zupełnie inna kwestia. Ona daje mi poczucie, że u mnie będzie dobrze i, że ja będę szczęśliwa. 

Czuję się przez to wyróżniona i wyjątkowa. To daje mi siłę. 

O samotności
Autor: samasobiepozytywnie
Tagi: samotność sama  
14 kwietnia 2016, 09:07


Wczoraj, kiedy twoje imię 

ktoś wymówił przy mnie głośno, 
tak mi było, jakby róża 
przez otwarte wpadła okno. 

Dziś, kiedy jesteśmy razem, 
odwróciłam twarz ku ścianie. 
Róża? Jak wygląda róża? 
Czy to kwiat? A może kamień?

Wisława Szymborska ‘Nic dwa razy’

 

Moja praca niesie ze sobą konieczność podróżowania. Wyjazdy dalekie i bliskie, krótkie i takie trochę dłuższe obejmujące weekend.

Kiedy poznałam swojego przyszłego męża potrafił dojechać do mnie wszędzie tylko po to, żeby mnie przytulić, porozmawiać, spędzić razem czas. Mógł to być Londyn na weekend, kilka dni w Dubaju czy przyjazd samochodem do Wiednia, żeby podrzucić mnie na kolejne wyznaczone spotkanie w Budapeszcie…

Teraz jest mu za daleko przejść z kuchni do salonu, żeby usiąść razem na sofie i porozmawiać. Moja osoba go denerwuje, zniechęca, powoduje, że chce uciekać z domu. W domu trzymają go dzieci. A ja coraz bardziej się zapadam i znikam.

Ostatnio wyjechał na kilka dni w delegację. Wczoraj podczas jego nieobecności przyjechał do nas brat męża. Poszliśmy z dziećmi do pijalni czekolady. Już dawno się tak nie śmiałam. To nie trzeba kogoś kochać ani być z kimś w związku, żeby móc spędzić razem kilka miłych chwil. Wystarczy drugi człowiek, którego interesuje ‘co u Ciebie słychać’, kto poświęci ci trochę uwagi, zauważy, że jesteś.


Od 10 miesięcy proszę męża o rozmowę, jakąkolwiek. Niestety nie było mu po drodze i zawsze ‘coś wypada’.  Trochę czasu mi zajęło, żeby zrozumieć, że ta rozmowa nigdy się nie odbędzie.


Nie mogę i nie chcę się wyprowadzić bo wiem jak ważne jest mieszkanie z tatą dla dzieci. Nie mogę im tego zrobić więc trwam. Żal mi tylko wszystkich tych dni, które marnujemy nie spędzając czasu razem. Mam wrażenie, że życie ucieka mi przez palce.


Pocieszam się tym,  że człowiek z natury nie tkwi w jednym miejscu. Przechodzi gorsze i lepsze chwile. Skoro teraz tak długo jest źle to przecież musi być kiedyś lepiej!!!!


Przecież wczorajszy dzień był dobry i pozytywny! Mój starszy syn prosił o włączenie wesołej muzyki i tańczyliśmy do upadłego! To było dobre! To było pozytywne! I dla takich chwil warto żyć! I tego się trzymamy...


Tak łatwo być w kontakcie!
Autor: samasobiepozytywnie
13 kwietnia 2016, 13:29

 

Dawniej żądałem od ludzi więcej niż mogą dąć: ciągłej przyjaźni, nieustannego wzruszenia. Dziś umiem od nich żądać mniej, niż mogą dać: towarzystwa bez frazesów. I Ich wzruszenie, ich przyjaźń, ich szlachetne gesty zachowują w moich oczach wartość cudu: są łaską. 

Albert Camus

 

 

 

Odkryłam, że żyję dla innych i tylko to daje mi szczęście. Może to trochę staromodne nie stawiać ciągle na siebie. Księgarnie są przepełnione poradnikami o SAMOREALIZACJI. Jak osiągnąć MÓJ CEL, jak dostać to czego JA CHCĘ. Reklamy krzyczą sloganami ‘BRAWO JA’. Wspaniały mit o samorealizacji ponad wszystko. Zmień swoje życie – zajrzyj w głąb siebie i wyciągnij na światło dzienne wszystko to czego chcesz TY bo przecież ŻYCIE JEST KRÓTKIE. Wyzwól się z więzów niewygodnego związku jeśli jesteś nieszczęśliwy i zacznij się REALIZOWAĆ. Takie hasła to na pewno znak dzisiejszych czasów.

Nie ma większej samotności niż ta, która towarzyszy radykalnym zmianom w życiu. Jak odkryjesz to czego chcesz to będziesz żył długo i szczęśliwie jak w bajce? A co z ludźmi, których pozostawiłeś za sobą bo nie wpisywali się w TWOJE NOWE JA? No tak – można usunąć z listy znajomych na facebook’u i po sprawie.

Żyjemy w czasach, w których to, że ktoś poświęci ci prawdziwy realny czas i wyjdzie na kawę czy obiad, żeby porozmawiać na żywo to rzadkość. Można się zdzwonić, poesemesować, w najlepszym przypadku sprawdzić ostatnie posty na portalach społecznościowych i dowiedzieć się gdzie szacowny kolega przebywa obecnie na wakacjach. Ostatnio jedna z mam kolegi syna zerwała ze mną kontakt informując mnie drogą mailową. To było jak policzek  - miała uwagi co do mojego zachowania więc wylała wszystkie żale w bezduszną wiadomość poczty internetowej i załatwione! Jak łatwo uniknąć konfrontacji i konieczności wysłuchania argumentów drugiej strony…

Nie mogłabym zliczyć na prędce wymienianych frazesów ze spotykanymi w biegu znajomymi: musimy się umówić, spotkajmy się, zadzwonię… Ile z takich obiecanych spotkań dochodzi do skutku?

Coraz częściej spotykamy się bo czegoś potrzebujemy, mamy jakiś interes inaczej jest nam za daleko i nie po drodze.

Z łezką w oku wspominam mieszkanie babci, do którego rozliczne ciotki i cioteczki przychodziły na kawę bez zapowiedzi, umawiania się. Babcię zawsze można było zastać. Nie była w samolocie do Meksyku ani w korku po dziecko, spóźniona na kolejne zajęcia pozalekcyjne.

W domu zawsze było ‘coś słodkiego dla gości’ bo wiadomo, że goście byli częściej niż ich nie było i zawsze bez zapowiedzi, a zatem spodziewać się ich należało. Podejrzewam, że w tamtych czasach brak odwiedzin wywołałby niepokój, że coś jest nie tak.

Jestem dumną ‘nieposiadaczką’ konta na portalach społecznościowych. Urzekają mnie kawiarnie i małe grupki starszych ludzi, którzy omawiają niedawno przeczytane książki przy małym koniaczku. 


„Dwie herbatki poproszę – i to ciasteczko co zawsze”